XIII ZLOT „ DOCTORRIDERS”: Była krew, „dżem” i… skrzypce

 

Tradycyjnie, w ostatni weekend sierpnia 2017 r. (w dniach 24 - 27 tegoż miesiąca), odbył się w Hotelu „Wodnik”, w Słoku koło Bełchatowa, zlot zamykający sezon Ogólnopolskiego Klubu Motocyklowego Lekarzy „DoctorRiders”. W tegorocznym spotkaniu udział wzięło ponad trzystu uczestników i gości, na około stu osiemdziesięciu motocyklach. Gościliśmy po raz kolejny prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej - Maćka Hamankiewicza, a także, jak zwykle, prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi - Grzegorza Mazura oraz członków Prezydium ORL. Wśród tych ostatnich nie zabrakło lekarzy dentystów: Małgosi Lindorf i wiceprezesa Jacka Pypcia, którzy przybyli z… kolejną niespodzianką. Odwiedził nas również założyciel (po wizytach na naszych pierwszych zlotach) i komandor Klubu Motocyklowego Adwokatury Polskiej - Jarek Szczepaniak, uważnie nas podpatrując.

 

Pierwszy dzień (czwartek) to powitania z owacjami dla wszystkich przyjeżdżających. Większość z nas prosto z motocykli udawała się do stanowisk przygotowanych przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi, aby honorowo oddać krew. Niestety, połowa chętnych „odpadła” z powodów zdrowotnych. Okazało się, że lekarze to ludzie - niestety - dość schorowani (nadciśnienie, niewydolność krążenia itp.). Wieczorem odbyło się posiedzenie Zarządu naszego Klubu, a następnie grill powitalny z muzyką - był DJ oraz Janusz Nastarowicz z gitarą. Były tańce, piwo, serdeczne pogaduchy i wspominania przejechanych kilometrów.

Następny dzień (piątek) zdominowało do obiadu Walne Zgromadzenie klubowiczów. W części pierwszej odbyło się wręczenie złotych i srebrnych odznak za długoletnią jazdę w Klubie (pięć i dziesięć lat), a także pasowanie nowych członków i sympatyków „DR”. W tym roku oficjalny tytuł sympatyka uzyskała m.in. Karolina Zięba z Gorlic, która od dziecka na nasze Zloty przyjeżdżała z rodzicami. Tegoroczny był jedenastym, na którym się pojawiła. Później rozdano puchary, które przypadły w udziale: Mirosławowi Bobreckiemu za organizację tegorocznego XI PSK - rajdu po Ziemi Kłodzkiej (relację z niego zamieściliśmy w poprzednim „Panaceum” - przyp. red.), a także młodej parze „ridersów”, którzy przed laty przyjechali na Zlot „DR” z rodzicami, tak się poznali, pokochali, wzięli ślub i… zostali z nami. Podziękowania i puchary „Prezesa” otrzymali też: Ilonka i Mariusz Maliccy za dziesięć Zlotów Jurajskich oraz Tereska i Jaś Zydlewscy za trzy zloty otwarcia sezonu motocyklowego.

W kolejnym punkcie „walnego” omówiliśmy zasady i bezpieczeństwo jazdy w kolumnie, a następnie przyjęliśmy stosowne uchwały, opowiedzieliśmy o zlotach i wyprawach ostatniego sezonu oraz nakreśliliśmy plany na kolejny. Na koniec obejrzeliśmy film z Zamościa (zlotu otwarcia, autorstwa „Niebieskiej” ) i powspominaliśmy zmarłego nagle kolegę - Jacka Zapałowicza. A po obiedzie odbyły się zajęcia praktyczne (wolna jazda, jazda w kolumnie ) oraz pokazy ratownictwa drogowego, w tym nowoczesnego sprzętu (pocięli całkiem zdrowe „Cinquecento”, jak papier). Natomiast grupa chętnych, w obstawie „MotoBrunatnych”, którzy byli organizatorami wyprawy, pojechała zwiedzać elektrownię i kopalnię węgla brunatnego.

Noc z piątku na sobotę przejdzie zapewne do historii naszych Zlotów, a to z racji spontanicznej, wspólnej gry - zabawy na żywo, wspaniałego „dżemu”, w którym udział wzięli członkowie zespołu „Tipsy Drivers” oraz nasi  „ridersowi” muzycy, w tym z zespołu „DRUTY”. Improwizowali wyśmienicie! Wszyscy grali, śpiewali, tańczyli i świetnie się bawili, włącznie z muzykami, prym wiodła oczywiście „Baba”, kolejna odtwórczyni naszego klubowego „hymnu”. Nie mogliśmy się rozstać. To było wspaniałe!

Kolejny dzień (sobota) to bardzo widowiskowy i trudny (choć dla nas to pestka)  przejazd naszej, liczącej prawie dwa kilometry kolumny motocykli, prowadzonej przez Policję i naszych cornerów. Wjechaliśmy na górę Kamieńsk, a pod wyciągiem zaliczyliśmy… tor saneczkowy i obiad. Wieczorem zaś uczestniczyliśmy w uroczystej kolacji, z pełną motocyklową elegancją, przed którą pokaz kunsztu gry na skrzypcach (pozyskanego od Michała Urbaniaka ), a także urody i wdzięku, dała nam, wielokrotnie bisując, wspaniała solistka - Iwona Habraś – Głowacka. Choć na co dzień gra w Teatrze Wielkim w Łodzi,  muzyka wcale nie była operowa. Wielkie brawa!

Zlot zamknięcia sezonu, gdzie dominuje „walne” i sprawy organizacyjne, bardzo trudno uatrakcyjnić. Jeżeli to się udało, to głównie dzięki uczestnikom i wspaniałej atmosferze, jaką tworzą „ridersi”. Wszystkim wielkie, wielkie dzięki.

 

Grzegorz „Prezes” Krzyżanowski, „President” klubu „DR”

Fot. A. Oleksiak „Niebieska”, J. Barczykowska - Tchorzewska

 

Odszedł nagle: Wojciech „Wojtas” Zalewski

W niecałe dwa tygodnie od zakończenia XIII Zlotu „DoctorRiders” w Słoku, w sobotę 9 września br., do członków Ogólnopolskiego Klubu Motocyklowego Lekarzy dotarła tragiczna wiadomość. Z grona „ridersów” odszedł nagle, w sposób nieoczekiwany i niezrozumiały, Wojciech „Wojtas” Zalewski, doświadczony motocyklista, corner, Road Captain „DR”. Wiadomość na forum Klubu przekazał Piotr „Srebrzanka” Kołodziej, który razem z „Wojtasem” i kilkoma innymi „ridersami”, uczestniczyli jako delegacja w jubileuszowym zlocie zakończenia  dwudziestego sezonu  LE MC Blue Knights Poland I (oddziału międzynarodowego motocyklowego klubu stróżów prawa ). Rano cała kolumna motocyklistów, pod eskortą Policji, jechała z Jastrzębiej Góry, gdzie zlot się odbywał, do Gdyni. Przed Puckiem, na prostym odcinku suchej asfaltowej drogi, spod opony tylnego koła Wojtkowej maszyny zaczęła nagle wydobywać się chmura dymu. Motocykl - mimo wysiłku kierowcy - zaczął łapać jedną shimę za drugą, rzucało nim na boki, kolejny uślizg spowodował jego upadek na lewą stronę, gdzie został uderzony przez nadjeżdżającą z przeciwka osobówkę. Wojciech Zalewski zginął na miejscu.

 


 

 

 

rok: 
2017